REspirator

Diakonia Ewangelizacji Ruchu Światło-Życie zaprasza młodzież z klas 8 i starszą na mega-wyjątkowe rekolekcje w naszym kościele od 27 do 30 września br. Będzie czas głębokiego  duchowego oddechu (z łac. Spiro)  i ponownego zastanowienia się nad własnym życiem razem z Jezusem - źródłem Życia.

W planie:

  • Eucharystia
  • Modlitwy ze śpiewem,
  • Konferencje,
  • Spotkania w grupach z animatorem,
  • Świadectwa:

 

Idealny plan na kolejne 10 lat mojego życia? Czymu nie! Takie było moje myślenie przed rekolekcjami i dopiero podczas ich trwania Bóg pokazał mi jak bardzo to (planowanie wszystkiego po swojemu) niszczy nasz kontakt. Pracuję teraz nad tym problemem, a doświadczenie rekolekcji pomogło mi przetrwać „wielkie porządki” (czytaj: wywrócenie mi życia do góry nogami) przeprowadzone przez Pana.

(Joasia)

 

Ten czas był dla mnie niesamowitą okazją do oddychania Duchem Radości. Nigdy przedtem Duch Święty nie obdarzał mnie tak gwałtownie, obficie i z taką siłą. Z rekolekcji wyniosłam niesamowity odpoczynek ciała, duszy i psychiki. I tak dobrze było umocnić swoją wiarę, przebywając razem z braćmi 🙂

(Magda)

 

Co dały mi te rekolekcje? Otwartość na innych ludzi. Przyszłam tu nie znając prawie nikogo i sądziłam, że będę sama, nie mając odwagi i chęci, by z kimkolwiek porozmawiać. Bardzo więc zaskoczyła mnie właśnie otwartość i zwykła ludzka życzliwość osób, z którymi tu przebywałam. To pozwoliło mi nie tylko poznać bliżej fantastycznych ludzi, ale i zobaczyć, że inni wcale nie są „obcy”, ale że można ich obdarzyć zaufaniem. Na początku z trudem przychodziło mi dzielenie się moimi doznaniami duchowymi, bo nie przywykłam do aż takiego otwierania się na ludzi, ale po jakimś czasie, kiedy zobaczyłam, że nikt nie chce użyć tego przeciwko mnie, wyśmiać albo – co często zdarzało się przed rekolekcjami– zbagatelizować, zaufałam i otwarcie, szczerze mówiłam o tym, co dzieje się w mojej duszy. Przyniosło mi to wielką ulgę, bo poczułam, że nareszcie zostałam zrozumiana.
Bóg dał mi także doświadczyć niesamowitej radości i szczęścia z tego, że On JEST. Nie była to radość taka, jaką często odczuwam z tego, że Bóg mi coś dał, że coś się stało. Teraz pozornie nie stało się nic. Zobaczyłam, że modląc się, nie muszę cały czas dziękować, przepraszać i prosić. Mogę po prostu BYĆ i patrzeć na Chrystusa; trwać w ciszy i Jego obecności dla mnie. Daje to ogromną radość, szczęście i pokój wewnętrzny, a jednocześnie ukazuje, że nie muszę modlić się „bo Bóg tak chce”, „bo tak należy”. Spotykam się z Bogiem, bo chcę być w Jego obecności.
Ostatnią rzeczą, którą chcę poruszyć, jest modlitwa pieśniami i piosenkami. Zobaczyłam, że mogę się śpiewem modlić, a nie śpiewać dla samego śpiewania, przy okazji wychwytując wszystkie fałsze ludzi dookoła. Jak wspaniałe i głębokie mogą być teksty pieśni, a także psalmów i jak dzięki nim mogę powiedzieć Bogu to, czego sama nie jestem w stanie ubrać w słowa, jeżeli tylko przestanę zwracać przesadną uwagę na melodię, która ma tylko pomagać w modlitwie, a nie przesłaniać jej sens.
Rekolekcje te dały mi nowe spojrzenie na Chrystusa, innych ludzi i samą siebie. Pozwoliły dostrzec bardzo ważną prawdę: Bóg nie kocha mnie, „bo jest Bogiem”, „bo tak musi”, „bo tak trzeba”. Kocha, bo CHCE. A jedyne, co muszę zrobić ja, to przyjąć tę Miłość. Do tej pory ta świadomość wzbudzała we mnie jedynie straszne poczucie winy: ja jestem przecież tak grzeszna, i tak nie uda mi się poprawić, a On nadal musi mnie kochać. Na tych rekolekcjach Bóg na nowo wlał we mnie nadzieję i jednocześnie pewność, że On naprawdę może przemienić moje życie. Że tylko z Nim i w Nim mogę zwyciężać każdego dnia. Muszę Mu tylko zawierzyć całe moje życie, bez wyjątków w tych miejscach, gdzie takie zawierzenie wydaje mi się niewygodne. A On będzie działał.

(Tysia)